To, że nauka
języków obcych jest procesem, pisałam już dwa razy. Wydaje się, że to
oczywiste, jednak tak naprawdę wiele osób sobie tego nie uświadamia, dodam, że
ja też miałam z tym problem. Wynika to z faktu, że wszyscy chcielibyśmy
natychmiastowych efektów, bo przecież to dla nich tak ciężko pracujemy. Łatwo
wtedy o zrezygnowanie, zniechęcenie do dalszej nauki, brak wiary we własne
możliwości, a to najwięksi wrogowie nauki języka! Jeżeli uświadomisz sobie, że
nauka języka to proces, który składa się z pewnych etapów, będzie Ci łatwiej. Powiedz
sobie: wiem, że to musi potrwać, nie nauczę się w jeden dzień, miesiąc ani
nawet rok, ale to nic, bo przecież ważne, że już zaczęłam/zacząłem naukę, a rok
temu to było jedynie moje marzenie. Zawsze myśl o tym, co już umiesz, a nie o tym
czego jeszcze nie umiesz, bo to tylko kwestia czasu, że się tego nauczysz. I
najważniejsze – ciesz się z nawet najmniejszych efektów! :)
Każdy ma swój własny rytm nauki, jedne etapy przechodzimy
szybciej, inne wolniej, na niektórych się zatrzymujemy, żeby nabrać sił i ze
zdwojoną siłą ruszyć naprzód. Nie ma znaczenia, jak szybko, każdy etap trzeba
przejść, ważne jednak, żeby nie
rezygnować.
Oto moja mała lista faz nauki języka obcego:
1. Poznawanie –
jedna z najprzyjemniejszych faz, jesteśmy pełni ekscytacji, wszystko jest jeszcze proste – alfabet, proste dialogi,
cieszymy się jak dzieci, że umiemy powiedzieć, jak się nazywamy. Jeśli mamy
jeszcze jakąś książkę z kolorowymi rysunkami, to już w ogóle czujemy się jak
dzieci. Uwielbiam to! Pamiętam, jak na pierwszym roku na bułgarskim musieliśmy
dopasowywać rysunki owoców, warzyw do ich nazw – miłe wspomnienia :)
2. Intensywna praca
– zmotywowani przyjemnym startem, mamy ochotę do nauki i pracy. Uczymy się
słówek, rozwiązujemy ćwiczenia gramatyczne, czytamy teksty. Często w szale
nauki kupujemy mnóstwo książek, nierzadko niepotrzebnych. Częstym błędem
popełnianym w tej fazie jest brak
strategii, systemu nauki, który pomógłby w opanowaniu chaosu i przyniósłby
lepsze efekty. Ja także popełniłam ten błąd podczas studiów i teraz chcę to
zmienić.
3. Pierwsze efekty
– nadal jest miło. Intensywna praca – mniej czy bardziej usystematyzowana –
zaczyna przynosić wymierne efekty. Potrafimy czytać proste teksty, wyłapujemy
słówka w piosenkach, dobrze idzie nam gramatyka, pisanie niezbyt
skomplikowanych tekstów nie jest dla nas problemem. Motywujemy się do dalszej pracy.
4. Pobudzenie –
jest to bardzo ważna faza, gdyż z jednej strony to w niej robimy najwięcej dla
nauki języka, z drugiej jednak – konfrontujemy się z rzeczywistością, co
zazwyczaj doprowadza nas do następnej fazy. Zmobilizowani efektami pracy uaktywniamy się. Uczymy się
intensywniej, częściej, aż w końcu mamy potrzebę zrobienia czegoś więcej.
Sięgamy zatem po książkę, włączamy film w oryginale, próbujemy rozmawiać z
obcokrajowcem – i nagle okazuje się, że nie rozumiemy więcej niż połowy i z
trudem się porozumiewamy. Spadamy na ziemię.
5. Frustracja – faza
kluczowa. Boleśnie dowiadujemy się, że wcale nie jesteśmy aż tak dobrzy, jak
nam się wydawało. Dobiliśmy do poziomu średniozaawansowanego, dlaczego więc nie
przekłada się to na rozumienie i mówienie? Oczywiście odpowiednie strategie
stosowane już od początku nauki, pomogą nam przejść tę fazę łagodniej. Niemniej
jednak, prawie zawsze przychodzi moment zwątpienia, kiedy nie widzimy większych postępów i wydaje nam się, że
przeceniliśmy nasze możliwości. Często niestety prowadzi to do uśpienia, gdy wycofujemy się,
stwierdzając, że jednak nie jesteśmy w stanie się nauczyć języka czy po prostu
nie mamy już siły. Nie możemy jednak na to pozwolić! Skoro zaszliśmy już tak
daleko, trzeba iść dalej, bo może być już tylko lepiej.
6. Aktywizacja – powracamy
do poziomu fazy pobudzenia. Jeśli uśpienie trwało dłużej, musimy zrobić trochę
powtórek, jeśli frustracja była jedynie chwilowym załamaniem, po prostu
działamy dalej! Przyszedł czas na zupełnie praktyczną
stronę języka – rozumienie języka potocznego, młodzieżowego, codziennego,
swobodna rozmowa, bez ciągłego układania w myślach zdań. Faza ta może trwać
całkiem długo, zależy to od naszej pracy i od tego, jaki cel chcemy osiągnąć.
Jeżeli pragniemy mówić jak rodowity nosiciel języka, to na pewno potrwa to
znacznie dłużej, często dążymy do tego całe życie i mimo że jesteśmy zadowoleni
z efektów, nie możemy powiedzieć, że osiągnęliśmy swój cel. Niezależnie od tego,
już znamy język na wysokim poziomie i urzeczywistnia się to, co sobie
wyobrażaliśmy, aby się zmotywować.
7. Pełen sukces –
osiągnęliśmy cel, jesteśmy szczęśliwi! Niestety języka uczymy się całe życie,
nawet naszego rodzimego. Aby utrzymać stan biegłości w języku obcym, musimy
mieć z nim ciągły kontakt. Nie ma problemu, jeśli wyjechaliśmy do danego kraju,
korzystamy z języka w pracy, gorzej jeśli możliwości jego używania są
ograniczone – wtedy musimy pamiętać, żeby choć co jakiś czas coś zrobić dla
języka. Niech to jednak nas nie zraża! Z tego etapu nie spadniemy nisko, mogą
nam najwyżej wylecieć z głowy jakieś słówka, bo wiedza, którą zdobyliśmy jest
trwała (w czym nam pomagają powtórki, o czym napiszę w następnym poście).
Oczywiście tę listę należy traktować z przymrużeniem oka :)
Nie ma żadnych naukowych podstaw, jest oparta jedynie na moich własnych
doświadczeniach.
Ciekawa jestem, co o niej sądzicie? Może coś dodacie, a coś
wyrzucicie?
Ja również myślałam już o tym procesie. Pierwszy raz widzę artykuł na ten temat i przyznam, że jest bardzo spójny z moimi przemyśleniami. Być może nieco częściej pojawiają się u większości osób momenty zwątpienia, wzloty i upadki, ale to co napisałaś, to prawda.
OdpowiedzUsuńJakie to miłe, że ktoś w końcu otwarcie napisał, że faza frustracji i załamania w nauce języka jest konieczna i naturalna! Wiele osób (az głupio się przyznać:)) przechodzi ją dosyć wcześnie i to prowadzi do całkowitej śmierci zainteresowania całym językiem.
OdpowiedzUsuńhah :D Anonimowy = dobrze to ująłeś :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy artykuł. Ja jestem dopiero na początku nauki angielskiego, poznaje na nowo poziomy A1 i A2, niby coś tam pamiętam z lat szkolnych - jednak wtedy się nie uczyłem tylko "zaliczałem" (i zapominałem) egzaminy - pewnie wiecie co mam na myśli.
OdpowiedzUsuńZ racji tego że część rzeczy pamiętam to nauka idzie mi szybko póki co, gramatyka nawet prosta a słówka i zwroty praktycznie "same" wpadają do głowy. Wiem że to nie potrwa długo i za jakiś czas euforia minie i zastąpi ją frustracja że jednak czegoś nie umiem powiedzieć po angielsku czy nie wiem o co chodzi w filmie angielskim (ba nawet i w bajce pewnie).
Mam tylko nadzieję że to szybko minie. I nauka dalej będzie przyjemnością.
Ja mam takie pytanie na obecnym wczesnym bardzo poziomie angielskiego jak chcę coś powiedzieć muszę to sobie najpierw ułożyć w głowie, przetłumaczyć w głowie - zważając czy dobrze ułożyłem szyk zdania i czy słowa na pewno znaczą to co mają znaczyć.
Czy wy też tak mieliście? MNie to denerwuje, chciałbym mówić tak żeby zbytnio nie zastanawiać się nad szykiem zdania, żeby to było takie naturalne. Jednak bardzo bardzo dużo pracy przede mną i może kiedyś będę mógł sobie powiedzieć że jednak mi się udało.
O, tego mi trzeba było. Faktycznie mniej więcej tak to wygląda. Ja teraz po sobie widzę, że poddałam się przy etapie załamania- zaledwie po 3 miesiącach, zaczynając od zera, udało mi się zdać certyfikat z angielskiego na poziomie B2. Byłam przeszczęśliwa. Tydzień później pojechałam do Norwegii gdzie już w praktyce miałam korzystać z tego, czego się nauczyłam. Szło/idzie mi okropnie, niektórzy nie rozumieją co mówię i robią przy tym takie miny, że już całkiem się w sobie zamykam. Ale masz rację, nie wolno się poddawać na tym etapie, tylko dalej robić swoje. Już się zabieram do roboty!
OdpowiedzUsuńTo ja widzę , że jestem przy punkcie szóstym, jeszcze troszkę przede mną . Lista moim zdaniem bardzo dobra i oddająca w pełni fazy nauki języka obcego.
OdpowiedzUsuńDziś założyłam swój drugi blog by zmotywować się do nauki języka jeszcze bardziej. By to, czego się nauczyłam nie poszło na marne. Lista jak najbardziej trafna.
OdpowiedzUsuńWiele osób zapomina, to że to bardzo czasochłonne i trzeba być wytrwałym. W dwa tygodnie nie zrobimy wszystkiego.
OdpowiedzUsuńJa rozmawiam normalnie choć czasami zaskakują mnie słowami.i często nie ogarniam ale trzeba dawać radę hehe
OdpowiedzUsuń